Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 22 lutego 2016

Trattoria da Tadeusz - Bielsko-Biała

Polsko-Włoski romans pod dachem Tadeusza
Dziś zabieram Państwa kolejny raz do Bielska-Białej, gdzie wśród wysokich nowoczesnych budynków, bloków i osiedli znajduje się urokliwy niczym wyjęty z bajki lub sielskiej wsi domek a w nim gości wita Tadeusz – właściciel restauracji Trattoria da Tadeusz.
Trafiliśmy tam latem. Ukwiecony ogromną ilością kwiatów ogródek letni, zadaszony i cichy mimo lokalizacji przy samej drodze cudownie witał gości i zapraszał do wstąpienia w progi restauracji. Biały budynek z czerwono-zielonymi akcentami rozkosznie ukazuje nam kolory flag dwóch kuchni, które tam królują. Dom restauracyjny dzieli się na dwie części: z lewej z dużym barem lekko tajemniczy i mroczny, z prawej sala która wita nas zastawionym stołem pełnym ziół – zapach bazylii oplata świeże pomidory czosnek, młynki, przetwory w słoikach i makaron. Bogactwa dopełnia figlarnie rozwieszony fartuch i mapa Włoch. Miejsce jakby ktoś odszedł na moment i pozostawił stół przy którym pracował. I tak tam właśnie jest Emotikon smile - co tydzień w wybrane dni na Państwa oczach wyrabiane są tam makarony uppss pasty Emotikon smile, które trafiają następnie na talerze gości. Tam włoski nastrój od progu nas wita, i to nie ten mocny sycylijski, ale prosty z najmniejszych zakątków małych miasteczek. Rozwieszone pranie na sznurach to autentyczne i na fotografiach sprawia wrażenie miejsca gwarnego prostego i często odwiedzanego. Mnie na myśl od razu przyszedł polski magiel, gdzie spotykały się nasze babki i matki wymieniając najnowsze osiedlowe newsy i ploteczki (ówczesny Pudelek –hihihi).
Ściany w kolorze cappuccino współgrają z bielą stołów i krzeseł, a porewolucyjne lustra odbijają w sobie ogromne ilości ziół umieszczonych w białych koszach na okach.
Tutaj Magda Gessler stworzyła rewelacyjny romans gastronomiczny i tak oto w menu znajdziemy:
• Bruschette – grzanki z pomidorem, czosnkiem i bazylią
• Zupa serowa z grzanką
• Pstrąg z pieca w pikantnym sosie duszony w warzywach
• Kotlet mielony wieprzowy – podawany z ziemniakami i duszoną marchewką
• Kluski śląskie z pesto
Nie mogąc zdecydować się na jedną z kuchni wybraliśmy wszystko Emotikon smileBruschette: niebiańska, świeżość pomidorów i czosnek z dobrą jakością oliwy z oliwek przeniosła nas w kolejne dania. Kotlet wieprzowy smaczny, soczysty rozbudzał kubki smakowe a przy kluskach śląskich doznaliśmy zupełnego rozpieszczenia. Tylko osoba z genialnym smakiem i zmysłem może tak cudownie połączyć typowy regionalizm – kluski śląskie z włoską nutą jaką jest pesto. Wydawać by się mogło, iż restauratorka popełniła tu mezalians, ale nic bardziej mylnego !!! Oba produkty tak zakochały się w sobie, że karmią zmysły gości do granic możliwości ( nawet wyszedł rym – hahahah – widać moje uniesienie nad smakami tej restauracji) Na koniec do kawy zamówiliśmy deser – tort bezowy z malinami. Smak świeżych malin tak rozkosznie uwydatnił smak niebiańskiego białego obłoku, że zapomnieliśmy o dalszej drodze która przed nami była.
W restauracji króluje Tadeusz właściciel tego domu restauracyjnego. Często można go spotkać na sali, gdzie prowadzi rozmowy ze swoimi gośćmi. Opowiada o podróżach do Włoch i potrawach serwowanych przez jego pracowników. Nam niestety nie było dane, gdyż przebywał na urlopie.
Trattoria da Tadeusz nie była restauracją mocno przeze mnie zapamiętaną z Kuchennych Rewolucji. Jadąc w kierunku Wisły to w niej zaplanowałem obiad i powiem szczerze, że od tego momentu każdy pobyt w okolicy będzie wiązał się z odwiedzeniem tego miejsca. Kuchnia polsko-włoska, klimat miejsca i smak pozostanie na długo we wspomnieniach tego cudownego krótkiego urlopu w Beskidzie Śląskim.
Rekomenduję z całego serca to miejsce. Musicie odwiedzić by spróbować tych smaków. Niech zaświadcza o tym przyznane przez Kuchenne Rewolucje - naszymi oczami wyróżnienie "Smaczne WoW".
Duch kuchennych rewolucji jest i ma się rewelacyjnie !!! POLECAM







poniedziałek, 8 lutego 2016

Zajazd pod Jodłową Górą TYMBARK

Lokalny produkt górą – Tymbark
Myśląc o restauracjach po Kuchennych Rewolucjach są takie, które bardzo zapadły nam w pamięć, gdzie miasto od razu kojarzy się z danym lokalem i zmianami jakie tam zaszły. Jak Jasło to od razu U Schabińskiej, jak Dębica to Gospoda U Sióstr a jak Wisła to Restauracja Malinówka. Są jednak takie, które nie zapadały nam tak mocno w pamięć, a lokalnie są – istnieją i radzą sobie dość fajnie.
Tak było z Tymbarkiem. Gdy się do niego wybierałem, znajomi pytali: Tymbark ? Tam też była Magda Gessler ?? Była i zostawiła nam bardzo fajne miejsce – Zajazd pod Jodłową Górą
Zawitałem tam gdy lato chyliło się już ku końcowi. Ostatnie ciepłe wrześniowe promienie słońca próbowały ożywić dość leniwe ale urokliwe centrum Tymbarku. Cisza miasteczka przerywana co rusz szumem kół ciężkiego samochodu dostawczego wywożącego kolejne partie soków wyprodukowanych za rogiem restauracji. Lokal dość spory, w ciepłych odcieniach kawowych ociepla akcent czerwieni i lamperii z kawałków luster. W tej restauracji każdy szczegół wystroju jest bardzo mocno przemyślany wkomponowany i lokalność przemycona w najdrobniejszym szczególe. Ogromne fotografie w kolorze sepia z okolicznymi krajobrazami, cudownie rozkoszne fotki kapsli, które każdy z nas nie raz szybko zdzierał z butelek bo dziwnym trafem napis pod kapslem idealnie wkomponowywał się w wydarzenie, moment w którym właśnie byliśmy Emotikon smilemieliście tak ? bo ja często Emotikon smile I żyrandole z tymbarkowych butelek – pomysł extra – uśmiech sam ciśnie się na usta.
W menu też znajdziemy odniesienie do miejsca. Tu Magda zaproponowała takie menu:
• Zupa gulaszowa z kluseczkami na soku Tymbark
• Gulasz z jagnięciny podawany z plackiem ziemniaczanym i śmietaną
• ½ kurczaka nadziewanego jabłkami i wątróbką-marynowanego w soku jabłkowym Tymbark
• Kwaśnica z żeberkiem
W przewodniku restauratorka, informuję nas że tutaj zjemy przepyszną jagnięcinę czy to w zupie czy w placku. I tak faktycznie jest. Kruchość, delikatność i obłędne dosmaczenie powoduje, że każdy kęs jest przyjemnie ujmujący i zachęcający do dalszych doznań. Tu placek jest plackiem, gulasz gulaszem, a domowe jabłkowe ciasto najbardziej domowym jabłecznikiem jaki nasza babcia może upiec z miłości do nas. Jedynym minusem tego lokalu jak dla mnie (tutaj uwaga dla właścicieli) brak małej butelki napoju gratis. Ja poszedł bym jeszcze bardziej w Tymbarkowe oszołomienie gościa. Jeżeli lokal znajduje się przy jednej z bram wjazdowych do zakładu produkcyjnego, to butelka napoju bezpłatnego do potraw nie zbankrutuje a pozostawi miłe wrażenie.
Będę ostatnio monotematyczny, ale kolejny raz trafiam do restauracji w której jest pasja, jest pokora i cudowny smak. Czego chcieć więcej ?
Przede wszystkim w cale nie małym lokalu panuje naprawdę, czystość zauważalna od progu, przekładająca się na wszystko co tam jest.Brawo za to. Lubię takie miejsca i chętnie do nich powracam. Tak też będzie z Tymbarkiem. Państwa proszę nie omijajcie tego miejsca i dajcie znać czy smakowało. Pozdrawiam 








Emotikon smile

niedziela, 7 lutego 2016

Zajazd Bufet Country KOBIÓR

Burger 24h – Kobiór !!!
Tym razem czas na Kobiór i mieszczący się przy ruchliwej głównej drodzeZajazd Bufet Country
Miejsce odwiedzałem z lekkim dystansem. Amerykańskie jedzenie, nastawione na tiry i klienta dojeżdżającego samochodem. Restauracje zlokalizowane w centrach miast nie zawsze mają powodzenie, a co dopiero przy ruchliwej drodze, gdzie klient musi specjalnie zajechać – ale dobra jedziemy Emotikon smile
Przestronny parking, ogródek piwny przed zajazdem bardzo przyjaźnie witają gościa. Wystrój lokalu z wszechobecną kratą granatowo-czerwoną, flagami USA i tablicami rejestracyjnymi z odległych zakątków świata plus rozkosznie rozciągnięte lampki choinkowo-karnawałowe sprawia bardzo fajne i ciepłe wrażenie. Amerykański sznyt robi wrażenie i ociepla pierwsze spojrzenie na restaurację. Karta prosta bez zbędnego pitu pitu, gość - często kierowca sporej ciężarówki ma wejść zamówić i dobrze się najeść. Prostota i szybkość, takie atuty przygotowały Kuchenne Rewolucje. Bar samoobsługowy bez zbędnych kelnerów tez pokazuje, że tu ty decydujesz i ty podejmujesz wyzwanie.
Magda Gessler przygotowała menu, więc nam pozostało już tylko próbować tych specjalności:
• Zupa meksykańska podawana z wołowo-wieprzowymi pulpetami i serem
• Burger amerykański – 100% wołowiny rozmiar XXL
• Cheese Burger – 100% wołowiny plus ser rozmiar XXL
• Becon Burger – j/w plus becon
• Frytki COUNTRY – ręcznie robione
• Żeberka westernowe – marynowane w whisky, coli i miodzie
W restauracji obowiązuje samodzielność przy zamawianiu, ale potrawy do stołu podaje obsługa lokalu i to bardzo fajny sposób na zachowanie ładu i tempa wydawania potraw.
Dociera do nas jedzenie i tutaj znów to co misie lubią najbardziej Emotikon smilezaskoczenie na maxa. Zupa piekielnie pikantna i rewelacyjnie doprawiona, burger ogromy, soczysty, z dobrze dobranymi ogórkami ( o które tak Magda Gessler walczyła w tej restauracji) wołowina rewelacyjnie wysmażona, pysznie.
Na stół wkraczają frytki i żeberka – nonono grubo ciachane fryty i obłędne żeberka pikantno-słodkie. Czym głębiej zatapiam w nich swoje zębiska tym bardziej żałuję, że zostaje ich coraz mniej. Zaje… jedzenie świeże, smaczne i do tego w super cenach.
Nad szklanką coli ( bo co innego pić w takim miejscu ) zastanawiam się jak można w takim miejscu wyczarować tak genialne smaki. Miałem to szczęście, że niczym Sherlock Holmes udaje się rozwikłać tę zagadkę. W tym amerykańskim domu gotuje człowiek z pasją i ogromnym sercem do gastronomii. Tomek – szef kuchni, skromny a zarazem mega pozytywny facet. Rozmowa z nim to czysta przyjemność, wiedza kulinarna przepotężna tak jak i jego sylwetka.
Przekonuje nas, że ichnia kuchnia to także dobry deser i dajemy się namówić.
Pancakes z wiśniami, lody waniliowe z malinami na ciepło czy szarlotka z gałką lodów faktycznie są tak obłędnie podane i smaczne, że tylko mocny uścisk szefa kuchni stawia nas ponownie na nogi i wyrywa z obłędnego osłupienia smakami.
Mega zaskoczenie miejscem, obłędne jedzenie w super cenach z tym przekonaniem opuszczamy to miejsce. Pomimo braku właścicieli (urlop), zajazd prowadzony bez zarzutu. Ręka szefa nad każdą z potraw jest i nie pozwala jego wprawne oko na odstępstwo od założeń smakowych. Tomku wielkie chapeau bas! dla Ciebie. Twoja pasja do gastronomi jest wzorem do naśladowania – gratuluję i chętnie jeszcze raz przybije z Tobą piątkę Emotikon smile
Polecam to miejsce, gdy jesteście na tracie Tychy-Pszczyna zajrzyjcie tam warto !!! Kuchenne Rewolucje - naszymi oczami zadowolone, oczarowane i dumne z takich miejsc w Polsce.










Namaste India ZIELONA GÓRA

Uczta pachnąca kozieradką – Namaste India Zielona Góra
Przyszedł czas na Zieloną Górę i mieszczącą się w niej restaurację. Jesienią zeszłego roku obiecałem mojej 20 letniej siostrzenicy świętowanie jej urodzin w jednej z restauracji gdzie odbyły się Kuchenne Rewolucje. Paula ciekawa jest świata, poznaje go na wszelkie sposoby dlatego też wybrała smak Indii. Przyznam się Państwu, że smaki nie do końca dla mnie odpowiednie, więc zgodziłem się aby sprawić jej przyjemność i „odhaczyć” kolejne miejsce.
Dość zimy jesienny dzień. Przechodząc przez deptak zielonogórski i napotykając na liczne małe i większe Bahusy ( Zielona Góra winem stoi i pojawiający się ten element jest świetny – niczym wrocławskie krasnale w moim kochanym Wrocławiu) doszliśmy do centralnego punktu deptaka, a mianowicie Teatru Lubuskiego. To właśnie na jego tyłach mieści się owa restauracja. Niewielkie podwórko prowadzące do wejścia coraz bardziej zdradzało charakter restauracji – płaskorzeźby, kwiaty, lampy tajemniczo zapraszały do wejścia. Otworzyliśmy drzwi i od razu w nasze nozdrza uderzył zapach przypraw, tak mocny i ciekawy. Pokonanie kilku schodów, korytarzyka na którym w lampionach leniwie porozsiadały się świece na stopniach, podłodze i ścianach zaprowadziły nas do sporej sali wypełnionej barwami tak mocno związanymi z tym krajem. Róż, pomarańcz w odcieniu curry, turkus przelewał się przez ściany, poduchy, nakrycia stołów łączyły się ze złotem i sprawiały wrażenie świątyni. Tak trafiliśmy do świątyni jedzenia Emotikon smile
Wybraliśmy stół ze sporą kanapą na której leżała niezliczona ilość poduch i podziwialiśmy kolejne detale tego miejsca.
Z menu wybraliśmy nie tylko dania Magdy Gessler, ale też inne by przejść przez kuchnię indyjską. Pięcioosobowa nasza ekipa rozpierzchła się po menu, ale wróćmy do dań Magdy:
• Daal shorba – indyjska zupa z soczewicy z łagodnymi przyprawami i ziołami
• Sałatka Bombay – sałata lodowa, cebula czerwona, owoc mango i orzechy nerkowca
• Sałatka Kamasutra – sałata lodowa, kurczak tandori, czerwona cebula owoc granatu
• Butter Chicken – kurczak w aromatycznym maślano-pomidorowym sosie.
• Tandori Murgh Tikka – kawałki fileta z kurczaka z pieca Tandoor, marynowany w czerwonej papryce iczerwonych przyprawach indyjscjich.
• Chleb Naan – tradycyjny indyjski chleb
• Pudding marchewkowy z bakaliami.
Zanim przejdziemy do degustacji Emotikon smile winien jestem Państwu wyjaśnienia dwóch ważnych elementów dla tej właśnie kuchni:
Piec Tandoor - tradycyjny gliniany piec używany w całych Indiach i innych regionach południowej Azji. Kształtem przypomina duży dzban, w którym dania przygotowuje się wieszając je na metalowych szpadach wewnątrz czaszy, a naany wypieka się przyklejone do glinianych ścianek, które konserwowane są przy pomocy masy przyrządzanej z liści szpinaku. Dzięki bardzo wysokiej temperaturze (480 stopni) mięsa i ryby są wyjątkowo soczyste i chrupiące, zachowując jednocześnie naturalne smaki i aromaty. Każdy nowy tandoor musi zostać poświęcony przed pierwszym użyciem, co zapewnia jego użytkownikom zdrowie i dobrobyt.
Kozieradka – powszechnie wykorzystywana w wielu kuchniach świata. W kuchni indyjskiej używana bardzo chętnie, młode rośliny oraz kiełki tej rośliny stosowane do przyrządzania sałatek, a suszone liście zwane kasuri methi dodawane do dań dla wzbogacenia smaku. Kozieradka jest jednym z głównych składników przyprawy curry, wchodzą też w skład mieszanek przyprawowych panch phoron i sambar. Uważana za afrodyzjak, gdyż może podnosić poziom testosteronu.
Kelnerka podała zamówione przez nas przystawki i tu zaczęła się prawdziwa celebracja jedzenia. Jak przystało na świątynię wszystko miało swój czas, swoje miejsce i powodowało, że szybko poddaliśmy się temu rytmowi. Pani, której przyszło obsługiwać nasz stolik, mimo iż miała ich kilka dyskretnie dbała o każdy detal. Czekała aż ostatnia osoba skończy swoją przystawkę, by zabrać ze stołu wszystko i po chwili powrócić z dużymi białymi talerzami, na których znajdowała się właśnie mielona suszona kozieradka. Wytłumaczyła nam co znajduje się na talerzach i co nas dalej czeka. Powiem Państwu, że dbałość o klienta osiąga w tym miejscu najwyższy poziom.
Chleb Naan z cudownym sosem miętowym, który ma w sobie taką niezwykłą świeżość, barwę. Sałatka z owocem granatu wszystko to miało swój konkretny łagodny lub bardziej intensywny smak. Kolejne dania rozbudzały kubki smakowe, zmuszały do intensywnej pracy, zadziwiały, pieściły zmysły i przygotowywały miejsce na kolejne doznania. Bardzo dużym zaskoczeniem było dla mnie osobiście, że każda z potraw miała inny smak. Zawsze wydawało mnie się, że kuchnia ma dania podobne do siebie smakowo, a tu miła niespodzianka. Każdy kęs zadziwiał. Pierwszy raz pojechaliśmy w tak licznym rodzinnym gronie do restauracji i czas spędzony wspólnie przy stole, nasze rozmowy, nasz śmiech i wyciszenie były cudowne. Obsługa cały czas dyskretnie dopieszczała nas, z okolic baru całej sali przyglądała się właścicielka – Pani Monika. Dbając o to, by przy każdym stoliku, każdy gość miał swoją oazę spokoju i możliwości celebracji jedzenia, oraz możliwość intymnej rozmowy.
Czas mijał leniwie, gdy już kelnerka zabrała ze stołu wszystkie naczynia i przyniosła zamówioną herbatę zaproponowała na koniec deser, ten któryMagda Gessler tak pieczołowicie komponowała dla nich. Skusiliśmy się i powiem Państwu, że to dało niesamowite uwieńczenie tego dnia. Ciepły pudding z marchewki, cudownie ułożony na musie z mango, z ogromną ilością bakalii doprowadził nas do końca tej uczty. Miałem wrażenie, że wstając od stołu i opuszczając restaurację wyjdę na ciepłe i zatłoczone ulice Delhi czy Bombaju.
Słyszałem, że można czasem osiągnąć kulinarny orgazm Emotikon smile - potwierdzam Emotikon smile w Zielonej Górze w NAMASTE INDIA ja go osiągnąłem. Zmieniłem zupełnie zdanie o kuchni indyjskiej i myśl o niej przywołuje uśmiech na twarzy i powrót smaków.
Brak w całej restauracji, nieprzyjemnych i ciężkich zapachów kadzidełek co jest naprawdę sporym atutem. Ja polecam jak najbardziej. Monika i Anu chcieli w Polsce stworzyć miejsce swojej miłości i pasji – udało się. Tam naprawdę dobrze zjecie, zrelaksujecie się i rozbudzicie swoje zmysły ... jakie ??? to niech już każdy sam w sobie odkryje. Powodzenia
P.S. ja niebawem znów wracam NAMASTE INDIA, gdyż Kuchenne Rewolucje - naszymi oczami uwielbiają takie zaskoczenia, takie emocje i takie kulinarne wyżyny !!!

Od autora: niestety od stycznia 2016 restauracja została zamknięta :( życie pisze inne scenariusze ....

piątek, 5 lutego 2016

Casa di fulvio maria viola - BIELSKO BIAŁA

Casa di fulvio maria viola
„W Komorowicach, dzielnicy Bielska Białej znajdziecie niezwykły dom – dom Fulvia i Marii. Ich Casa to rzeczywiście restauracja rodzinna, domowa i niezwykle serdeczna. Właściciele gotują dla swoich gości, tak jak gotują dla siebie – z włoską gościnnością i wyczuciem smaku”
Tak Magda Gessler opisuje w przewodniku 151 najlepszych restauracji i hoteli w Polsce restaurację z Bielska Białej. Zawitaliśmy do niej przed wydaniem tegorocznego przewodnika, wiedzeni ciekawością i głodem trafiliśmy na peryferie tego rozległego miasta. Dzielnica bez wysokich zabudowań, przy dość ruchliwej uliczce, ale z wjazdem na posesję i bardzo sporym parkingiem. Wysiadając z samochodu zauważyliśmy od progu stojącego przy drzwiach kelnera, który witał nas i zapraszał do środka ( tak tak kochani, po późniejszej rozmowie z właścicielką Panią Marią okazało się, że w miarę możliwości i ilości gości na sali jest to stały zwyczaj tej restauracji. Gdy słychać szum kół samochodu na parkingu kelner pojawia się w drzwiach i wita gościa.) Wystrój lokalu z dominującą bielą, podłogą z wysokim połyskiem i ciemnobrązowym drewnem stołów i krzeseł odbijających się w niej sprawia wrażenie wyniosłości, powagi i mocno sycylijskiego charakteru lokalu. Zasiadamy zatem do stolika z powagą i uwagą by nie zaburzyć tego klimatu. Za chwilkę pojawia się kelner i tu następuje mega zaskoczenie, niespodziewany zwrot niczym w filmach Federico Felliniego. Jego uśmiech, żart i otwartość powoduje, iż ciepło tego domu szybko przysłania wcześniejszy chłodny obraz. Co chwila pojawia się kelner z nowym żartem, z nowym pytaniem o pomoc w wyborze dań z menu, informuje o daniach z poza karty. Restauracja zapełnia się i tak dzieje się przy każdym stoliku.
Cudowne dania z poza karty jak dorada w soli, ale aby tradycji stało się zadość dania Magdy Gessler musiały zagościć. Tutaj Magda pokazała rewelacyjny wachlarz włoskich smaków:
• Bruschette z dodatkami – słonina dojrzewająca z cebulą, masło z sardynkami, pasta z tuńczyka, pesto warzywne
• Bakłażany po parmeńsku
• Carpaccio z ośmiornicy
• Włoska zupa warzywna Minestrone
• Spaghetti z botargą (zasuszoną ikrą z tuńczyka)
• Linguine Pani Magdy z owocami morza
• Ravioli biało-czarne z krewetkami, ręcznie robione podawane z masłem i świeżą szałwią
• Cannoli siciliani – chrupiące rurki przygotowywane z delikatnym kremem z ricotty z winem Marsala, tartą czekoladą i owocami.
Zaczyna się nasza prawdziwa włoska uczta, długa smaczna i relaksująca. Adrian – kelner co rusz donosi nowe dania, my zatapiamy się w rozmowach, omawiamy plany na zagospodarowanie popołudnia w Bielsku Białej i co chwila słychać zachwyt nad kolejnym poznawanym smakiem. Cudowne połączenia smaków w zupie, obłędna szałwia podbijająca smak ravioli, zabawny i eksplodujący smakami garnek linguine wykańcza smak mocnej espresso z dodatkiem cannoli. Słodkość delikatnego kremu i cisza panująca przy jedzeniu tego deseru, każdemu w głowie podpowiadała by jednak zrezygnować z popołudniowych planów i pozostać w tym domu na dłużej … I niech mi Państwo wierzą, że nie popełnili byście żadnego błędu zostając tam jak najdłużej.
Gdy deser ma się już ku końcowi w drzwiach restauracji pojawia się rozpromieniona kobieta. Poznajemy ją z emisji odcinka w TV – to Pani Maria właścicielka. Pozostawia swoje rzeczy za barem i podchodzi do każdego stolika wita się z gośćmi. Atmosfera wspaniałego domu pełnego smaków i otwarcia na każdego dopełnia jej cudowny uśmiech i pytania czy każdy jest zadowolony, czy smakuje i co jeszcze by poleciła. Gdy Pani Maria dowiaduje się, że naszą pasją są restauracje po Kuchennych Rewolucjach przysiada się do nas i ciekawą rozmową otula nas jak najbliższe sobie osoby. Co jakiś czas delikatnie przeprasza, wstaje i podchodzi do kolejnych stolików, do nowych gości lub do ludzi których dobrze zna bo bywają tu bardzo często, tak często że zamawiają dania bez karty znając smaki dań.
Pasja i gościnność wypełnia cały lokal – widać go w przywitaniu klienta w progu restauracji, w cudownym chlebie ciabatta pieczonym na miejscu i podawanym jako czekadełko i dbaniu o gościa. Kuchenne Rewolucje - naszymi oczami polecają jak najbardziej ten kawałek Włoch w Polsce. Brawo dla właścicieli Casa di Fulvio Maria jest świetnym miejscem na każdy rodzaj biesiady przy stole – obiadu służbowego, rodzinnego święta, romantycznej kolacji czy co kto uzna. Odwiedzajcie Emotikon smile warto !!!

poniedziałek, 1 lutego 2016

Metka POZNAŃ

Smak wielkopolskiej zakąski - Metka
Kuchenne Rewolucje gościły sześciokrotnie w Poznaniu, niestety przetrwały jedynie 4 restauracje. Do przedstawienia Państwu został bar Metka, który jako pierwszy przeszedł rewolucję. Magda Gessler stworzyła miejsce, gdzie można zakosztować typowych regionalizmów – przekąsek tak mocno związanych z Wielkopolską.
Lokal usytuowany niedaleko dworca PKP przy bocznym wejściu na terenMiędzynarodowe Targi Poznańskie. Wejście do lokalu znajduje się prawie na rogu przedwojennego budynku, przy wąskim chodniku i bardzo ruchliwym skrzyżowaniu. Musimy pokonać parę stopni w dół by znaleźć się w lokalu. Biel na ścianach mocno współgra z dębowym barem i stołami w tymże kolorze. Będąc w lokalu nie mogłem odnaleźć typowo restauracyjnego klimatu. Właściciele są fanami sportu, a w szczególności piłki nożnej co da się zauważyć w wystroju pomieszczeń. Puchary, piłki i medale przykuwają uwagę i zapraszają do kibicowania. Ja odwiedziłem Metkę we wrześniu ubiegłego roku. W pomieszczeniu było sporo porozwieszanych tabel z rozgrywkami meczowymi, załączników z gazet, plakatów, co w połączeniu z włączonym telewizorem na mecz przypominało iście pub. Oczywiście chciałem skosztować dań Magdy Gessler. Większość restauracji w menu ma osobną stronę poświęconą w/w daniom – tu niestety tak nie było. Wybrałem zatem:
• Sznyta z leberką
• Bułka z metką
• Pyra z gzikiem
• Sałatka śledziowa
Nie zdecydowałem się na żadne danie główne, gdyż szczerze nie pasowało mi miejsce do obiadowego menu. Zamówiłem piwko, przekąski i towarzystwie osób będących tam ze mną urządziliśmy sobie chmielowe popołudnie Emotikon smile
Jeżeli, ktoś chce wybrać się na dobre piwko z kumplami bar Metka jest jak najbardziej do tego stworzony. Przekąski tanie bo już za 4 zł mamy sznytę czy bułkę. Oglądałem Kuchenne Rewolucje - powroty i zdziwił mnie wystrój lokalu jaki tam pokazano, świece, lampy na oparciach koce. Ja tego nie zastałem, jeżeli tak tam teraz jest to gratulacje. Właściciele szczycili się dużym zainteresowaniem barem i z dumą informowali o przygotowaniu otwarcia drugiego lokalu w Poznaniu. Jednak 19 czerwca na fb pojawił się wpis:
„Z przykrością informujemy, że dziś po raz ostatni macie okazję zjeść w Metce na ul. Strzeleckiej. Od jutra zamykamy lokal.
Dziękujemy tym, którzy odwiedzali nas przez ostatnie pół roku! Mamy nadzie-ję, że będziecie nas dobrze wspominać...
Ps. Na Zeylanda zapraszamy bez zmian codziennie”
Jest pewne powiedzenie, które bardzo pasuje mi do tego miejsca. Jednak nie wypada go tutaj użyć i mówić czego to mi nie urwało goszcząc tam. Mieszkańców Poznania może urzeka to miejsce, dla mnie pozostanie ono pub-em. Dobrym miejscem na odstresowanie codziennej korporacyjnej pracy i pogadaniem ze znajomymi trzymając kciuki za ulubiony klub sportowy. Ja w Poznaniu zostanę przy swoich ulubionych miejscachFrancja Elegancja i Bazylia&Oregano to jest kunszt restauratorstwa w tym mieście.