Ciao ciao czy arrivederci ???
Jedziemy tym razem do Słupska, gdzie Kuchenne Rewolucje przeszła restauracja Black Jack, położona na jednym z osiedli słupskich. Przed przyjazdem Magdy Gessler dominowały tu automaty do gry i brak zapachu dobrej kuchni. Nowa nazwa zaproponowana przez restauratorkę Ciao Ciao, miała wydobyć restauracyjność i zapachy z kuchni, mnie jednak powalił zapaszek zepsucia i butności …..
Wśród dużej ilości zieleni usytuowany fajny lokal o ciekawym kształcie z zatopionym w choinkach tarasem. Nazwę lokalu ciężko dostrzec w sezonie bo zasłaniają ją ogromne piwne parasole, które muszą być obowiązkową reklamą niejednego lokalu, a szkoda… Wnętrze zaproponowane po zmianach nabrało bardzo ciekawego połączenia szarości przechodzącej w błękit z ciepłym wręcz waniliowym kolorem, który usadowił się na drewnianych elementach baru i całego pomieszczenia. Nieduża sala ale przytulna na pierwszy rzut oka wystrój wiejski przez zatopione w barze koła wozu drabiniastego i wszechobecne obrazy zbóż i makaronów. Tu miało powstać włoskie miejsce, włoska kuchnia, która rozkosznie połączy się z nadmorskim klimatem Słupska. Cytując Magdę zaproponowała: „kuchnia bardzo krótka z przewagą pizzy, która będzie tematem numer 1, wprowadzimy pizzę specjalnie dla Was na bazie pieczonej papryki, pieczonej dyni i żółtych pomidorów, Na tym położony wędzony łosoś polski.” Trzeba mieć naprawdę genialny smak i odwagę łączenia produktów, za co od lat podziwiam Magdę. To mnie powiem szczerze urzekło i zachęciło do odwiedzenia. Przyjechaliśmy w środku tygodnia popołudniem, restauracja świeciła pustkami, nie nam oceniać obłożenie w gości, zatem przeszliśmy do zamawiania dań wyczarowanych dla tej restauracji:
• Grzanki Ciao Ciao!
• Vitello Tonnato – schab z sosem z anchois i kaparami
• Pappa al pomodoro – zupa krem z pomidorów
• Penne ala carbonara
• Pizza Ciao! – pizza z sosem dyniowym, kaparami, wędzonym polskim łososiem i szczypiorem
Wśród dużej ilości zieleni usytuowany fajny lokal o ciekawym kształcie z zatopionym w choinkach tarasem. Nazwę lokalu ciężko dostrzec w sezonie bo zasłaniają ją ogromne piwne parasole, które muszą być obowiązkową reklamą niejednego lokalu, a szkoda… Wnętrze zaproponowane po zmianach nabrało bardzo ciekawego połączenia szarości przechodzącej w błękit z ciepłym wręcz waniliowym kolorem, który usadowił się na drewnianych elementach baru i całego pomieszczenia. Nieduża sala ale przytulna na pierwszy rzut oka wystrój wiejski przez zatopione w barze koła wozu drabiniastego i wszechobecne obrazy zbóż i makaronów. Tu miało powstać włoskie miejsce, włoska kuchnia, która rozkosznie połączy się z nadmorskim klimatem Słupska. Cytując Magdę zaproponowała: „kuchnia bardzo krótka z przewagą pizzy, która będzie tematem numer 1, wprowadzimy pizzę specjalnie dla Was na bazie pieczonej papryki, pieczonej dyni i żółtych pomidorów, Na tym położony wędzony łosoś polski.” Trzeba mieć naprawdę genialny smak i odwagę łączenia produktów, za co od lat podziwiam Magdę. To mnie powiem szczerze urzekło i zachęciło do odwiedzenia. Przyjechaliśmy w środku tygodnia popołudniem, restauracja świeciła pustkami, nie nam oceniać obłożenie w gości, zatem przeszliśmy do zamawiania dań wyczarowanych dla tej restauracji:
• Grzanki Ciao Ciao!
• Vitello Tonnato – schab z sosem z anchois i kaparami
• Pappa al pomodoro – zupa krem z pomidorów
• Penne ala carbonara
• Pizza Ciao! – pizza z sosem dyniowym, kaparami, wędzonym polskim łososiem i szczypiorem
W międzyczasie parę osób pojawiło się w restauracji, w końcu pora obiadowa przyciągnęła głodnych włoskich smaków. Przystawka w postaci schabu zrobionego na zasadzie carpaccio, bardzo wyraziste i ciekawe w smaku. Na stole pojawiła się nasz pizza, pięknie wyglądająca dynia, łosoś nic tylko kosztować. Przy pierwszym kęsie pizzy, a co to … owiał nas nieprzyjemny zapach łososia, który pierwszą świeżość stracił jakiś czas temu. Nie chcąc robić zamieszania i nieprzyjemności, z pizzą udałem się do baru i dyskretnie poinformowałem obsługę, że niestety nie jest to zdatne do jedzenia. Ku mojemu zdziwieniu, Pani zaczęła dość głośno informować mnie, że absolutnie nie mam racji bo używają tylko najlepszych produktów. Z kuchni została ściągnięta kolejna kobieta, która przygotowywała ową pizzę i na moich oczach zaczęły obwąchiwać i zaprzeczać mojemu twierdzeniu. Udałem się do stolika, kończąc resztę potraw, które były dobre, aczkolwiek w głowie i tak już był tylko tamten smak i nieprzyjemność sytuacji. Kończąc poprosiliśmy o rachunek i stwierdziliśmy, że udamy się w inne miejsce na zaspokojenie głodu obiadowego. Przynosząc rachunek do stolika, kelnerka poinformowała nas, że pizza która oddaliśmy faktycznie nie nadawała się do jedzenia ( spróbowały jej na zapleczu) i padło z jej ust słowo przepraszam.
Kochani, może to my mieliśmy takiego pecha i nam się trafiła bardzo nie miła niespodzianka, ale butność i pewność siebie, gdy klient zwraca uwagę na nieprawidłowość, dla mnie osobiście położyła tą restaurację na kulinarne łopatki. Nie oddaliśmy końcówki pizzy, nie zjedliśmy i z pretensjami chcieliśmy wyłudzić pieniądze, bo brakował jeden kęs który na nieszczęście wylądował w żołądku jednej z osób mi towarzyszących. I tak jak często mają Państwo szansę czytać moje posty, to powodzenie restauracji nie tylko składa się z dobrej kuchni i świetnych potraw, ale też obsługi wyrafinowanej, eleganckiej i subtelnej. Niestety tu nam tego brakło. Nie chcę więcej będąc w Słupsku wracać do tego miejsca, bo nie chcę być traktowany jako wróg i osoba - turysta, w którego w pełni sezonu można wcisnąć wszystko by tylko kuchnia a z nią restauracja wyszła na plus. Dla mnie Ciao Ciao to jednak addio, szkoda …..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz