Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 8 lutego 2016

Zajazd pod Jodłową Górą TYMBARK

Lokalny produkt górą – Tymbark
Myśląc o restauracjach po Kuchennych Rewolucjach są takie, które bardzo zapadły nam w pamięć, gdzie miasto od razu kojarzy się z danym lokalem i zmianami jakie tam zaszły. Jak Jasło to od razu U Schabińskiej, jak Dębica to Gospoda U Sióstr a jak Wisła to Restauracja Malinówka. Są jednak takie, które nie zapadały nam tak mocno w pamięć, a lokalnie są – istnieją i radzą sobie dość fajnie.
Tak było z Tymbarkiem. Gdy się do niego wybierałem, znajomi pytali: Tymbark ? Tam też była Magda Gessler ?? Była i zostawiła nam bardzo fajne miejsce – Zajazd pod Jodłową Górą
Zawitałem tam gdy lato chyliło się już ku końcowi. Ostatnie ciepłe wrześniowe promienie słońca próbowały ożywić dość leniwe ale urokliwe centrum Tymbarku. Cisza miasteczka przerywana co rusz szumem kół ciężkiego samochodu dostawczego wywożącego kolejne partie soków wyprodukowanych za rogiem restauracji. Lokal dość spory, w ciepłych odcieniach kawowych ociepla akcent czerwieni i lamperii z kawałków luster. W tej restauracji każdy szczegół wystroju jest bardzo mocno przemyślany wkomponowany i lokalność przemycona w najdrobniejszym szczególe. Ogromne fotografie w kolorze sepia z okolicznymi krajobrazami, cudownie rozkoszne fotki kapsli, które każdy z nas nie raz szybko zdzierał z butelek bo dziwnym trafem napis pod kapslem idealnie wkomponowywał się w wydarzenie, moment w którym właśnie byliśmy Emotikon smilemieliście tak ? bo ja często Emotikon smile I żyrandole z tymbarkowych butelek – pomysł extra – uśmiech sam ciśnie się na usta.
W menu też znajdziemy odniesienie do miejsca. Tu Magda zaproponowała takie menu:
• Zupa gulaszowa z kluseczkami na soku Tymbark
• Gulasz z jagnięciny podawany z plackiem ziemniaczanym i śmietaną
• ½ kurczaka nadziewanego jabłkami i wątróbką-marynowanego w soku jabłkowym Tymbark
• Kwaśnica z żeberkiem
W przewodniku restauratorka, informuję nas że tutaj zjemy przepyszną jagnięcinę czy to w zupie czy w placku. I tak faktycznie jest. Kruchość, delikatność i obłędne dosmaczenie powoduje, że każdy kęs jest przyjemnie ujmujący i zachęcający do dalszych doznań. Tu placek jest plackiem, gulasz gulaszem, a domowe jabłkowe ciasto najbardziej domowym jabłecznikiem jaki nasza babcia może upiec z miłości do nas. Jedynym minusem tego lokalu jak dla mnie (tutaj uwaga dla właścicieli) brak małej butelki napoju gratis. Ja poszedł bym jeszcze bardziej w Tymbarkowe oszołomienie gościa. Jeżeli lokal znajduje się przy jednej z bram wjazdowych do zakładu produkcyjnego, to butelka napoju bezpłatnego do potraw nie zbankrutuje a pozostawi miłe wrażenie.
Będę ostatnio monotematyczny, ale kolejny raz trafiam do restauracji w której jest pasja, jest pokora i cudowny smak. Czego chcieć więcej ?
Przede wszystkim w cale nie małym lokalu panuje naprawdę, czystość zauważalna od progu, przekładająca się na wszystko co tam jest.Brawo za to. Lubię takie miejsca i chętnie do nich powracam. Tak też będzie z Tymbarkiem. Państwa proszę nie omijajcie tego miejsca i dajcie znać czy smakowało. Pozdrawiam 








Emotikon smile

7 komentarzy:

  1. Jak zwykle super opis...
    Tak szczerze to nawet nie wiem gdzie leży Tymbark ;-)
    Muszę szybko nadrobić brak wiedzy.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowy Sącz - Limanowa - Tymbark :) pozdrawiam

      Usuń
    2. Już wiem :-) niedaleko za Krakowem (od Gliwic strony) 2 godzinki spokojnej drogi...

      Usuń
  2. mój komentarz niestety mniej pozytywny. Po pierwsze wystrój te połamane lustra to zupełna porażka. Nie mogłem uwierzyć, że to pomysł ekipy Gesslerowej. Tam chyba jest jakiś człowiek, który się na tym zna. Sam lokal pachnie późnym socjalizmem i z zewnątrz i od środka. Brak jakiejkolwiek atmosfery. Pusto.
    Co do potraw to też bez rewelacji, a nawet gorzej. Gulasz jagnięcy raczej porażka. Wygląd na talerzu fatalny (regularne małe kosteczki mięsa) sos nijaki w towarzystwie placków nie ma na czym oka oprzeć. Dla mnie to porażka byłem kilkakrotnie z konieczności. Przy braku konieczności nie powtórzyłbym tego.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytając poprzednie komentarze, moja kobieta stwierdziła iż zamiast jechać na obiad do owej restauracji woli zjeść kanapkę z pasztetem. Jak sama stwierdziła "pierdole jakieś placki chujowe, i jagnięcinę, albo pomidorową również chujową" tak więc na niedzielny obiad pasztet też dobry 😉

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytając poprzednie komentarze, moja kobieta stwierdziła iż zamiast jechać na obiad do owej restauracji woli zjeść kanapkę z pasztetem. Jak sama stwierdziła "pierdole jakieś placki chujowe, i jagnięcinę, albo pomidorową również chujową" tak więc na niedzielny obiad pasztet też dobry 😉

    OdpowiedzUsuń