Szukaj na tym blogu

piątek, 29 stycznia 2016

Bistro Jajo BIAŁOGARD

Niezłe jaja w Bistro Jajo
Okres świąt Wielkanocnych, to czas gdzie jajo jest wynoszone na wyżyny kulinarnego kunsztu i różnorodności potraw. Ja także wpiszę się w ten czas i opowiem wam o jajach, które opanowały hotelową restaurację.
Białogard - w tym niewielkim miasteczku znajduje się Stop Hotel, a w nim owa restauracja, której ‪#‎MagdaGessler‬ dała nowe życie wprowadzając kuchnię opartą na jaju, bo co innego może kojarzyć się z tchnieniem, nowego jak nie jajo. Restauracja położona przy ruchliwej ulicy, z maleńkim parkingiem. Do restauracji wchodzimy głównym wejściem, przy recepcji skręcając w lewo i pokonując niewielki korytarzyk, po którym wita nas słoneczny wystrój lokalu. Kolorystyka iście jajeczna, żółte wnęki okienne, serwetki, świeże kwiaty i lampy cudownie ocieplają wnętrze, lustra odbijają wpadające światło padające na biało-kremowo zastawione stoły.
Już dwukrotnie gościliśmy w Bistro Jaju, za każdym razem jadąc w kierunku nad morze. Specjalnie nasza trasa była planowana przez Białogard, bo wprowadzona promocja jajeczna jest tak rozkoszna, że nie można ominąć jej i nie zawitać. Magda uznała, że jak jaja to tylko te najlepsze z dobrej fermy i jak szaleć to szaleć nakazała rozdawanie ich za darmo !!! Tak, tak – tutaj naprawdę to się sprawdza. Promocja trwa każdego dnia między godziną 11.00 a 13.00 – każdy dostaje 2 jajka gratis i płaci tylko za dodatki. I w ten sposób w karcie pojawiają się:
Jajka na miękko bądź twardo – 0zł
Jajka po Hiszpańsku (płacimy za konfiturę pomidorową, grzankę z serem wędzonym, masło) – 6zł
Jajecznica na wiejskim masełku (płacimy za masło, pieczywo) – 4zł
Jajecznica na pomidorkach (płacimy za pomidor świeży, masło, pieczywo) – 6zł
Jajecznica na swojskim bekonie (płacimy za bekon, masło, pieczywo) – 6zł
Jajka po benedyktyńsku (płacimy za grzanka, masło, bekon) – 6zł
Jajka w koszulce na pajdzie chleba ( płacimy za chleb, masło) – 4zł
Czy jeszcze ktoś uważa, że w Polsce nic nie można dostać za darmo ??? Brawo, brawo, brawo !!!! Ja byłem mega zaskoczony i nie tylko cenami. Jaja po Hiszpańsku smażone na oliwie z oliwek (tak Kochani – to specjalny sposób przyrządzania ich)mają też cudowną konfiturę pomidorową, w której przebija słodkość dojrzewających na słońcu pomidorów … pycha Emotikon smile W większości kombinacji podawana jest chałka, cudownie świeża i cudownie drożdżowa, a wszystko to zasypane garściami zielonego szczypioru i udekorowane zmyślnie poplątanymi całymi łodyżkami szczypiorowymi. Jaja na całego !!!
Po 13tej zmienia się menu na obiadowe, i tu Magda zaproponowała potrawy z białych warzyw od zup, po cudowne dania jak pierogi, kluski, a nawet swojska deska wędlin. Restauracja wprowadziła też promocję „Smaczny tydzień” na stronie fb ‪#‎BistroJajo‬ często aktualizowana jest ta promocja, w której w każdym dniu znajdziemy inny zestaw obiadowy.
Wspominając Bistro Jajo, od razu wraca do mnie obłędne jajeczne śniadanie, zapach świeżo mielonej kawy, świeżych soków i radość z początku mojego urlopu, gdyż zaraz po śniadanku w Białogardzie kierunek obowiązkowy: polskie morze Emotikon smile Kolejna restauracja, która pozytywnie mnie zaskoczyła i nadal zaskakuje i dobrze, bo od marudzenia będą inne ale na pewno nie Bistro Jajo. Właścicielom dwóm Tomaszom mogę pogratulować, chłopaki nie traćcie ducha Kuchennych Rewolucji i dbajcie o Wasze jaja Emotikon tongue hahahah – oczywiście te, które zakupujecie do restauracji Emotikon smile ( oburzył się ktoś żartem ? to … współczuję, bo ja tam lubię życie z żartem i uśmiechem Emotikon smile ) Magda Gessler zmieniła też okropną nazwę hotelu i tak oto Stop Hotel stał się hotelem Tom & Tom – można ? Można tylko trzeba chcieć otworzyć się na nowe.
Polecam Bistro Jajo, gdyż zasługują na to, a my goście zasługujemy na obsługę w cudownej atmosferze, przez cudowne panie zawsze uśmiechnięte i przemiłe – bo taki jest personel tej restauracji i to jest złoto, które właściciele posiadają w swych zbiorach. Brawo restauracja i jaja górą !!! W tym roku wybieram się znów nad morze i oczywiście będę u Was, bo jak by inaczej.



Kurnik SŁUPSK

Ubijanie jaj tylko w Kurniku
Czas zawitać do Słupska tego jeszcze z przed panowania Burmistrza Roberta Biedronia Emotikon smile i tego przed gotowaniem pamiętnego sylwestrowego bigosu, który na nowy rok zaserwowała ‪#‎MagdaGessler‬.
Restauracja Kurnik bo o niej mowa, położona przy dużym supermarkecie i korzystająca poniekąd z jego parkingu. Przed lokalem niewielki, dość fajny ogródek piwny. Lokal dość niski, ale to sprawia wrażenie faktycznie kurnika Emotikon smile
Dominująca biel lokalu, fajnie współgra z wszechobecną biało-czerwoną kratą w postaci obrusów na stołach. W całym lokalu zalegają w różnych miejscach snopki siana, wiązki słomy dodające uroku i przaśności, lustra wkomponowane w „niby okna” powiększają przestrzeń, którą wypełniają kury, kwoki panoszące się po całym lokalu. Zasiadły na parapetach, barze, stoją i ukradkiem zerkają z zakamarków – fajna sprawa, jak dla mnie świetny pomysł.
Menu Magda Gessler stworzyła skromne, gdyż w prostocie tkwi siła:
• Rosół z makaronem naleśnikowym
• Krem z kury z grzankami
• Devolaille z masełkiem czosnkowym
• Kurczak po polsku
Dania jak widać oparte na kurczakach i muszę powiedzieć próbując ich, że smacznie i swojsko. Bardzo fajny makaron z naleśników, cieniutkich i delikatnych fajnie podbijający głęboki smak rosołu. Ciekawy smak nadzienia ukrytego w kurczaku po polsku – chałka delikatna z bardzo fajnymi dodatkami.
Dla gości czeka jeszcze jedna niespodzianka, która wywołuje uśmiech u osób powyżej 30tki w górę, gdyż przywołuje smak z dzieciństwa i często krzątanie się naszej babci czy mamy w kuchni przygotowującej dla nas … KOGEL MOGEL.
Tutaj możemy sami sprawdzić się w tym czy potrafimy, czy pamiętamy i czy podołamy ubić prawidłowo kogel Emotikon smile
Zasada jest jedna – każdy kto ubije kogel mogel na sztywno nie płaci za niego. Ja stanąłem w szranki z samą właścicielką p. Pauliną i udało się !!! Hahaha
Kochani jeżeli najdzie was ochota na dobre drobiowe menu i zabawę z żółtkiem i cukrem Kurnik czeka.



Golonka w Pepitkę OSTRÓW WIELKOPOLSKI

Golonka w pepitkę
Tak !!! Golonka w pepitkę już za mną Emotikon smile . Jedna z mojego TOP 5 restauracji, którą chciałem odwiedzić i poznać jej smaki. Często takie nastawienie pozytywne może spowodować niemiłe rozczarowanie na miejscu, więc Ostrów Wielkopolski kusił, ale też bałem się zawieść.
Restauracja położona w niedalekim sąsiedztwie rynku, w sporym budynku z daleka przyciągają szyldy informujące o restauracji wielkopolskiej. Do wejścia wiodą wąskie schodki i drzwi za którymi kryje się restauracja w jasnych barwach, z dominującą bielą na ścianach, belkach i bufecie z uroczymi czerwonymi tulipanami, zawijasami i esami-floresami wymalowanymi na ścianach. Oczywiście jest także czerwona pepitka na zasłonkach, firankach i innych elementach wystroju.
Pomimo przybycia do restauracji około 13tej parę stolików zajętych więc widać, że miejsce jest odwiedzane.
Zaczynamy od przystawek czyli zimnego bufetu:
*sałatka wielkopolska z jajkiem, szynką chłopską i ogórkiem konserwowym ze świeżo tartym chrzanem i pieprzem podana na skibce chleba
*pyra z gzikiem, gęstą śmietaną, szczypiorkiem i redyską ( gwara poznania – witamy w Wielkopolsce hahahaha. Dla wiadomości mowa o rzodkiewce)
*tatar z polędwicy wołowej z cebulką i ogórkiem kiszonym podany na pieczywie.
Świeżość w/w produktów, cudowne wiórki masła którymi okraszony był tatar, ciepła pyra czy świeży chrzan otworzyła nasze kubki smakowe na dalsze potrawy. Z filiżanką gorącej herbaty fajnie rozpoczynały dzionek.
Golonka bez golonki ??? nie ma mowy !!! Emotikon smile zatem kolejnymi daniami były:
*Golonka w pepitkę z warzyw, a także pieczona golonka w regionalnych przyprawach serwowana na domowym bigosie przyrządzonym na winie i śliwkach podana z pieczywem. Do golonki pieczonej w cenie dania restauracja serwuje do wyboru piwo 0,3 lub kieliszek wódki Emotikon tongue
Rewelacyjna kruchość golonek, ich przyprawy i smak z każdym kawałkiem potwierdzały czytane na ten temat opinie. Możliwość dobrania dodatków do golonki takich jak różnego rodzaju puree, kapusty zasmażanej, modrej kapusty, bigosu, ogórków powoduje, że każdy z nas może stworzyć sobie smak jaki tylko w danym momencie chce przy golonce uzyskać, np. chrzanowe puree rozkosznie podbije smak każdego kęsa Waszej golonki. Podejrzewam, że jej smak na długo pozostanie z Państwem, tak jak wraca on do mnie. Tego życzę.
Nas na koniec zaciekawiły pierogi z wiejskim twarogiem i pyrkami, okraszone cebulką na maśle i podawane z gęstą śmietaną. Rozkosz podniebienia dopełniał cudowny twaróg, delikatne ciasto i idealnie dobrane przyprawy i … uśmiech właściciela dyskretnie spoglądającego na salę i pilnującego czy każdy z gości jest należycie obsłużony.
Panie Marcinie ogromne chapeau bas! Tak wysoko utrzymany poziom, który ‪#‎MagdaGesler‬ Panu wyznaczyła i konsekwentne zmierzanie drogą utorowaną przez Kuchenne Rewolucje. Dla takich ludzi jak Pan na takiej drodze pewno często niełatwej i zawiłej są wspaniałe nagrody, choćby cudowne krzaczki poziomek, wśród nich ta najcenniejsza Emotikon smile POZIOMKA - nagroda przyznana przez przewodnik Magdy „101 najlepszych restauracji i hoteli w Polsce” Brawo za zdobycie jej i utrzymywanie tego poziomu każdego dnia.
Ja z całego serca polecam Państwu wizytę w Ostrowie Wlkp., gdzie Golonka w pepitkę czeka na Was. Malkontentów zapraszam do pozostania w domu przed tv, a wielbicieli smaków na ciekawe doznania. Może Wam uda się spróbowanie deserów przygotowywanych przez kucharzy z pasją, bo nam najzwyczajniej brakło miejsca po tak obfitym i cudownym jedzeniu Emotikon smile Restauracja ma fajny dodatkowy atut, po przeciwnej stronie ulicy usytuowany jest spory parking. Zatem w drogę !!!

czwartek, 28 stycznia 2016

Bazylia & Oregano POZNAŃ

Toskania w Polsce czyli Bazylia & Oregano w Poznaniu
Czym więcej promieni słonecznych za oknem, tym bardziej uciekam myślami do tych miejsc przepełnionych słońcem, słodyczą dojrzewających winogron i wszechobecnego zapachu ziół. Kubki smakowe od razu uruchamiają się, i pamięć wraca do restauracji Bazylia & Oregano , mieszczącej się na obrzeżach rynku w Poznaniu.
Wracając w mojej pamięci do tej restauracji od razu w głowie uruchamia się zapach, który od progu wita gości wchodzących do lokalu. Świeże zioła, pomidory po otwarciu drzwi od razu oplatają gościa i prowadzą obok bufetu i ściany z autografem, który złożyła ‪#‎MagdaGessler‬ do maleńkiej sali, z widokiem Toskanii na ścianach. Freski niczym lekkie muśnięcia pędzla Michała Anioła, ukazują widok toskańskich uliczek i pól.
W sali panuje, przemiła cicha atmosfera, pomimo siedzących ludzi przy kilku stolikach. Zastawiony stół smakami zamkniętymi w słojach (oliwki, papryka) w butelkach ( wspaniałe wina), podane na tacy świeże warzywa, i ogromna opasana płótnem księga gości wyłożona do pozostawienia po sobie, odczuć, opinii i uwag.
Wybór dań jak zwykle Emotikon smile poleca Magda Gessler:
- Focaccia – ciasto z oliwą czosnkową i rozmarynem
- Crostini asparagi – grzanki ze szparagami i serem taleggio (Taleggio to maślany, delikatny, półmiękki i subtelny ser z Włoch wytwarzany z mleka krowiego. Zwykle ma kształt prostokątu. Skórę ma w kolorze różowo-szarym, a masa serowa jest biała, giętka, bywa lepka i owocowa. Skórka sera jest miękka i sucha. Zaliczany do miękkich serów dojrzałych)
- Crostini tonno – grzanki z pastą z tuńczyka i kaparami.
Przystawki subtelne, ciekawe rozpoczynające czekającą nas ucztę. Dobieramy do nich bruschettę i zanurzamy się w jej smakach.
- Manzo con salsa di funghi – medaliony polędwicy wołowej w sosie grzybowo-balsamicznym i oczywiście danie dla którego przyjechaliśmy do Poznania i do tej restauracji ‪#‎BazyliaOregano‬ Risotto ai funghi parcini – risotto z borowikami na białym winie z parmezanu. Proszę Państwa takiej celebracji przygotowania dania, nie sposób nie zapamiętać. Cudowny ryż arborio (specjalna odmiana ryżu idealna do risotto) z pasją wspaniałego kucharza łączona z borowikami i podlewana winem, jak pałeczka przekazywana w sztafecie, w rondelku trafia w ręce uśmiechniętej kelnerki, szybko podążającej do stojącego na sali ogromnego parmezanu. Zawartość ląduje w parmezanie i tam cudownie łączy się gorące risotto z cudownym serem, by po chwili cudownie zasiąść na Państwa talerzu, pachnie wybornie … jest wyborne !!!
Mój pobyt w restauracji Bazylia&Oregano był ogromną przyjemnością pod każdym względem: jedzenia, obsługi, odpoczynku. Szef kuchni Pan Michał, który pod nieobecność szefa, świetnie poradził sobie z naszym wyzwaniem i sprostał jemu (jakie wyzwanie??? … to już moja tajemnica) dowodzi, że załoga tej restauracji to jedna włoska rodzina połączona ze sobą pasją do gotowania i miłością do tego co robią. Mimo, iż nie udało mi się spotkać właściciela, ściskam Pana rękę i gratuluję wytrwałości i konsekwencji. Duch Kuchennych Rewolucji na długo pozostanie w tym miejscu, a ja na pewno do Państwa wrócę. Polecam wszystkim z całą odpowiedzialnością słowa.

Farma Wawrzyńca WAWRÓW-GORZÓW WLKP

Nawet święty wziął nogi za pas … Farma Wawrzyńca Wawrów
Czas na restaurację Farma Wawrzyńca w Wawrowie k. Gorzowa Wlkp. Miejsce stworzone dla rodzin z dziećmi, na miejscu centrum ogrodnicze, mini zoo, i restauracja. Hmmmm … szczerze mówiąc, nie wiem od czego rozpocząć opis, bo jest to jedno z tych odwiedzonych miejsc, o których wolałbym jak najszybciej zapomnieć niż wracać tam choćby tylko myślami.
Pierwsze podejście zrobiliśmy w lipcu 2014 wracając z nad morza. Znalezienie samego Wawrowa, tylko dzięki nawigacji. Na nasze nieszczęście dotarliśmy tam w poniedziałek i udało nam się jedynie pocałować klamkę. Długo szukaliśmy wejścia do restauracji, w końcu udało nam się dostać przez jedną ze szklarni, po to by dowiedzieć się, że restauracja w poniedziałki jest zamknięta. Uważam, iż jeżeli ktoś ma naprawdę mało klientów i prosi o pomoc taką osobę jak ‪#‎MagdaGessler‬, to nie może pozwolić sobie na odsyłanie potencjalnego klienta z kwitkiem i zamykanie restauracji, ale prawo każdego właściciela, a co, a jak, mi ktoś zabroni ??? Wychodząc chcieliśmy kupić przy okazji ostatecznie kwiaty do ogrodu, kwiaty wybrane ale długo trwało znalezienie na całym terenie obsługi, aby zapłacić za nie.
Drugie nasze podejście wrzesień 2014, wracając z Ustki, droga wyznaczona przez Białogard i Bistro Jajo (opis już niebawem Emotikon smile ), i obiad w Wawrowie. Powrót w niedzielę, więc w sobotę zadzwoniłem do restauracji z pytaniem czy w niedzielę w ogóle można odwiedzić. Pan odpowiedział, że mimo iż mają większą imprezę – chrzciny, to będą stoliki dla pojedynczych gości. To super jedziemy Emotikon smile. Zajechaliśmy zatem w okolicy godz. 14.00 ciepła wrześniowa niedziela, ludzi sporo przy wolierach ze zwierzętami. Parę stolików na zewnątrz zapełnionych, zatem wybraliśmy wnętrze lokalu.
Duża sala podzielona na dwie części przejściem w którym ustawiono drewniane figury pewno miejscowego rzeźbiarza, naprawdę ciekawe miejsce, fajna sala wykonana z cegły i końcówka wystroju z Kuchennych Rewolucji, niedobitki folkloru umilają wnętrze. Około 10ciu stolików, wybieramy jeden zasiadamy. W tym samym momencie ze stolika obok zupełnie pustego wstaje młode małżeństwo z dwójką dzieci i Pan poddenerwowany, zwraca się do żony „jeszcze raz mnie namówisz na przyjście”. W drugiej części Sali duży stół zastawiony przed momentem zakończoną imprezą, na sali obsługa: dwóch starszych kelnerów i młoda dziewczyna.
Podziwiając salę czekamy na kartę, 10min,20,30. W końcu zdecydowałem się na podejście do baru i zamówienie choćby piwka dla umilenia czasu i zgaszenia pragnienia po długiej jeździe. Kelner przyjmuje zamówienie, gdy informuję go że czekamy na kartę słyszę: „mam tylko 2 ręce nie rozerwę się” Ok… wracam do stolika, przed nami ludzie doczekali się jedzenia i już jedzą (fajnie im Emotikon frown ), nasz stolik plus jeszcze 3 czekają na kartę, ludzi przybywa. Kelner przynosi zamówione piwo, od razu chcemy zapłacić bo nie wiadomo kiedy znów się pojawi obok nas. Między czasie młoda dziewczyna z obsługi zaczyna sprzątać stół w drugiej części sali, nie patrząc na to ze ludzie czekają na obsługę. Gdy stół jest już pusty z brudnej zastawy zaczyna układać serwetki, ozdoby nie bacząc na to, że dwaj kelnerzy zupełnie nie radzą sobie z obsługą stolików wewnątrz i na zewnątrz.
Międzyczasie wstają i wychodzą nie obsłużeni kolejni goście, my dopijamy piwko nie doczekując się kart i obsługi wychodzimy.
Kompletny brak organizacji i dobrania ilości obsługi na taki niedzielny dzień. Pani, która kręci się i układa serwetki wskoczyłaby za bar wyręczając w tym kelnerów i pomogła im w nalewaniu piwa, kawy itp.
#MagdaGessler usilnie namawiała właściciela do zmiany nazwy z Karczmy pod Łosiem w Fermę Świętego Wawrzyńca, gdy przyjechała na sprawdzenie, umknął gdzieś święty bo farma nosiła nazwę Farma Wawrzyńca, lecz przekonanie i samouwielbienie właściciela do swojej racji powoduje że na stronie fb nadal jest to Karczma pod Łosiem (ostatni wpis 28 stycznia 2015) widać, że prześwięca o powrocie do tego co było.
Szczerze powiem Państwo sami ocenicie tą restaurację, jadąc tam jeżeli macie odwagę pokonać mniej lub więcej kilometrów, ja wiem że na pewno więcej do Wawrowa nie wrócę, mimo iż przysłowie mówi do trzech razy sztuka ja pozostanę przy dwóch, by po raz trzeci nie wyjść na ŁOSIA i jechać po nic. Szkoda, że na facebook są zamieszczone nowe piękne karty menu z nazwiskiem Pani Magdy. Specjalność restauracji pieczętowane nazwiskiem Gessler: kaczka nadziewana z modrą kapustą i ziemniaczkami, ma na dole karty mały dopisek: „danie na zamówienie z jednodniowym wyprzedzeniem-porcja dla 4 osób”
Uważam, że nie tędy droga, nie takie podejście i trochę pokory i szacunku dla gościa, dla klienta. Butność właścicieli pokazana w programie nadal góruje nad tym dziwnym miejscem, umieszczonym na końcu świata … bo wokół już tylko pola. I co tu się dziwić, że święty uciekł ? Inaczej usiadłby i zapłakał, niczym Jezus frasobliwy siedzący i płaczący usytuowany przy wejściu do tego folwarku.
P.S. Tablica umieszczona wewnątrz lokalu (zamieszczam zdjęcie) - pytanie czy obsługa i właściciele czytali przed powieszeniem???



Pod Złotym Aniołem BOLESŁAWIEC

Gessler kontra kesler … czyli Pod Złotym Aniołem Bolesławiec
Mam dla Państwa, mega gorącą i arcyciekawą wizytę z przed 4 dni, gdy odwiedziłem Bolesławiec.
Przybywając do tego uroczego miasta ceramiki, położonego w bliskim sąsiedztwie Niemiec z radością dziecka trafiłem na trzecią już restaurację po Kuchennych Rewolucjach nie emitowaną jeszcze na antenie TVN.
Przybywając za wcześnie do Bolesławca w oczekiwaniu na otwarcie restauracji, lekko zmarznięci trafiliśmy do sąsiedniej knajpki Kurna Chata na herbatę. Od progu uderzył w nas zapach przepalonego tłuszczu, 3 osób za ladą informujących, że zamówienie trzeba złożyć przy ladzie. I mimo fajnie podanej w ceramicznym kubku herbatki, uciekliśmy po 15min zostawiając niedopite napoje, gdy tłuszcz zaczął drażnić gardło i wżerać się w nasze ubrania, brrrrr okropność…..
Wchodząc do Restauracji pod Złotym Aniołem, przywitało nas ciepło wszechobecnych świec. Lokal utrzymany w ciemnych barwach dobrego wytrawnego wina (które zresztą są promowane w restauracji) i czerni, bardzo mocno ocieplają wszędzie spoglądające na gościa złote anioły, amorki i kupidynki z uśmieszkami i powagą na buźkach odbijające w sobie światło świec. Wybór stołów, stolików i miejsc przy barze spory wszystkie przyozdobione czarno-złotymi obrusami i ceramiką bolesławiecką. Oczywiście wybór menu nie mógł być inny jak dania, które przygotowała‪#‎MagdaGessler‬ i tak poszły:
*zapiekanka z ziemniaków puree, selera puree, grzybów leśnych i sera ementalera – fajne danie ciekawe w smaku i przyprawach, ale z minusem i nie wiem czy nie dużym … grzyby leśne zamieniły się w … pieczarki. Oj oj Emotikon frown nie tędy droga
*Śląskie Niebo – czyli kesler (co to ??? typowo nasz wyrób z przed lat, który teraz doceniają od dawna Niemcy czyli wędzony schab) podawany z drożdżowymi kluchami i sosem na bazie suszonych moreli i śliwek. I tu rozpoczyna się moje osobiste niebo w Aniołku. Wszystko, zmyślnie posypane kminkiem, za którym nie przepadam, ale nie był bym sobą gdybym nie zakosztował tego dania. Z każdym kawałkiem tego dania, mój stan podniebny był coraz większy, słodycz oddana z suszonych owoców w cudowny sposób przenikała w smak wędzonki i skąpane razem łączyły w sobie słone smaki, które oddał kessler potrawie. Kminek dopełniał i scalał smaki, mocno akcentując ostatnie nuty i podbijając rozkosz idealnie gładkiego sosu. Proszę Państwa, ciężko zaskoczyć połączeniem smaków mnie, ale tej restauracji to się udało. Czy polecam ??? Jasne i to w 200% trzeba przybyć i zakosztować.
*gulasz z mięsa cielęcego i wieprzowego z ręcznie robionymi kluseczkami – danie nie próbowane przez nas, ale z opinii znajomych naprawdę dobre i godne polecenia ( cieszę się, że nie poznałem jego smaku bo będzie powód wrócić do Bolesławca)
Wszystkie dania podane na pięknej zastawie bolesławieckiej, ceramika śliczna i akcentująca miasto w którym jesteśmy, bardzo miła obsługa uśmiechnięta i pomocna. Fajnie
Na koniec moje jeszcze dwie uwagi:
Duży plus dla właścicielki owej restauracji, za czas, który poświęciła gościom. Piękna rozmowa nawiązująca do usytuowania historycznego Bolesławca, do fabryki ceramiki i piwnic wypełnionych winem, rozkosznie umiliły Nas czas w tej restauracji. Dziękuję Pani za to.
I na koniec, rzecz którą #MagdaGessler wywołała medialne zamieszanie Emotikon smile Kończąc wizytę w Restauracji pod Złotym Aniołem odwiedziłem … toaletę, a w niej czyściutko, pachnąco, zapalone świece przy umywalce, bukiet świeżych kwiatów i nawet krem do rąk dla gości. Wiele osób czytając mój post zacznie pewnie śmiać się, ale ja tu podzielam zdanie Magdy, to naprawdę miłe uwieńczenie wizyty w takim lokalu, gdzie o gościa dba się od wejścia, aż po najmniejszy detal. BRAWO za to !!!! Zaskoczyliście mnie mega pozytywnie, a Państwu polecam wycieczkę do Bolesławca i wizytę POD ZŁOTYM ANIOŁEM.





Stary Browar ŚWIDNICA

Golonka z knedlami bez knedli … czyli Stary Browar w Świdnicy
Z dużym zapałem wybraliśmy się do kolejnej restauracji, która przeszła‪#‎KuchenneRewolucje‬, bez emisji jeszcze na antenie TVN.‪#‎MagdaGessler‬, obiecała w niej kuchnię Dolnego Śląska rozkosznie połączoną z kuchnią Piemontu (dwa nurty kuchni piemonckiej przesądzają o jej charakterze. Pierwszy to prosta kuchnia wiejska, drugi to wyrafinowane receptury mające swe korzenie w najlepszych tradycjach kuchni francuskiej, szwajcarskiej i włoskiej. To zderzenie trzech różnych światów, które współgra i urzeka smakoszy.)
Lokal umieszczony bardziej na obrzeżach Świdnicy.Prostota pierwszej mniejszej sali trochę chłodna, ale ze smakiem urządzona, paleta brązów nawiązująca do wszystkich smaków czekolady ( od mocno gorzkiej do mleczno-śmietankowej), czy odcieniami przypominająca stopnie palenia kawy z bielą baru ciekawie połączone w całość. Nie było by rewolucji i Magdy, gdyby nie wszechobecne lampy w oknach i zdjęcia starej Świdnicy za co duże brawa Emotikon smile
Menu wybrane to nie inaczej jak dania z przeprowadzonej zmiany:
*Carpaccio z karczku podawane na chrzanie i białej rzodkwi – mnie osobiście carpaccio kojarzy się z surowym mięsem, tutaj w roli głównej karkówka pieczona, delikatna, krucha na cudownym białym łożu z rzodkwi ze świeżo tartym chrzanem, sprawiało miły początek uczty.
*Zupa pomidorowa alla Piemontese –bardzo sympatyczna i smaczna
*Ossobuco alla Milanese czyli gicz wołowa z kością podawana z szafranowym risotto. Polecam ciekawie skomponowaną wołowinę, aromatyczną i delikatną
*Golonka browarniana z knedlami ze śliwką … i tu zaczyna się, moje ale…
Kelnerka przyjmująca zamówienie poinformowała nas, że golonka podawana tylko w tradycyjny sposób z ziemniaczkami na kapuście (pomyśleliśmy, że może tego dnia brakło knedli, to niech będzie). Niestety oprócz nas inni goście też pytali o tą formę dania, a podczas naszego pobytu pojawili się znajomi właściciela, którzy wraz z nim usiedli przy stoliku obok naszego. Głośno dysputowali o przeprowadzonych rewolucjach, jak to się odbywa itp. i oznajmili, iż przyszli na tą golonkę z knedlami, na co właściciel odpowiedział, że nie będzie tak podawana bo goście wolą tradycyjny sposób.
Moje pytanie nasuwa się: skąd mam wiedzieć jaki sposób wolę, jak nie dano mi zakosztować knedli do golonki ???
W karcie nadal oferta z knedlami, bo jak powiedziała kelnerka restauracja czeka na powrót Magdy Gessler i odebranie jej po zmianach.
Nie wiem jak zakończyła się wizyta i czy restauracja została odebrana pozytywnie i udzielono jej „błogosławieństwo” na dalszą drogę działania, czekam z niecierpliwością na wiosenną ramówkę TVN i odcinek o Świdnicy.
Z odwiedzonych naprawdę wielu restauracji po rewolucjach wiem, że główną sprawą odwiedzin gości jest menu pokazywane w programie i znam restaurację, które od 2 lat mają sztandarowe potrawy w swoim menu mimo nowych, ciągle wprowadzanych do kart przysmaków ( nie można tu nie wspomnieć o zupie krem z dyni z restauracji Syrenka w Ustce)
Plus dla Starego Browaru za fajne czekadełko, niby zwykły chleb ze smalcem, ale forma podania naprawdę wdzięczna i apetyczna.
Życzę Państwu samych sukcesów – szykujcie się na duże tłumy po emisji programu, a ja na golonkę może w końcu wybiorę się tam, gdzie podobno jest najlepsza w Polsce …. Golonko w pepitkę czekaj na mnie !!!! Emotikon smileKuchenne Rewolucje - naszymi oczami nadchodzą Emotikon smile