Szukaj na tym blogu

czwartek, 28 stycznia 2016

Farma Wawrzyńca WAWRÓW-GORZÓW WLKP

Nawet święty wziął nogi za pas … Farma Wawrzyńca Wawrów
Czas na restaurację Farma Wawrzyńca w Wawrowie k. Gorzowa Wlkp. Miejsce stworzone dla rodzin z dziećmi, na miejscu centrum ogrodnicze, mini zoo, i restauracja. Hmmmm … szczerze mówiąc, nie wiem od czego rozpocząć opis, bo jest to jedno z tych odwiedzonych miejsc, o których wolałbym jak najszybciej zapomnieć niż wracać tam choćby tylko myślami.
Pierwsze podejście zrobiliśmy w lipcu 2014 wracając z nad morza. Znalezienie samego Wawrowa, tylko dzięki nawigacji. Na nasze nieszczęście dotarliśmy tam w poniedziałek i udało nam się jedynie pocałować klamkę. Długo szukaliśmy wejścia do restauracji, w końcu udało nam się dostać przez jedną ze szklarni, po to by dowiedzieć się, że restauracja w poniedziałki jest zamknięta. Uważam, iż jeżeli ktoś ma naprawdę mało klientów i prosi o pomoc taką osobę jak ‪#‎MagdaGessler‬, to nie może pozwolić sobie na odsyłanie potencjalnego klienta z kwitkiem i zamykanie restauracji, ale prawo każdego właściciela, a co, a jak, mi ktoś zabroni ??? Wychodząc chcieliśmy kupić przy okazji ostatecznie kwiaty do ogrodu, kwiaty wybrane ale długo trwało znalezienie na całym terenie obsługi, aby zapłacić za nie.
Drugie nasze podejście wrzesień 2014, wracając z Ustki, droga wyznaczona przez Białogard i Bistro Jajo (opis już niebawem Emotikon smile ), i obiad w Wawrowie. Powrót w niedzielę, więc w sobotę zadzwoniłem do restauracji z pytaniem czy w niedzielę w ogóle można odwiedzić. Pan odpowiedział, że mimo iż mają większą imprezę – chrzciny, to będą stoliki dla pojedynczych gości. To super jedziemy Emotikon smile. Zajechaliśmy zatem w okolicy godz. 14.00 ciepła wrześniowa niedziela, ludzi sporo przy wolierach ze zwierzętami. Parę stolików na zewnątrz zapełnionych, zatem wybraliśmy wnętrze lokalu.
Duża sala podzielona na dwie części przejściem w którym ustawiono drewniane figury pewno miejscowego rzeźbiarza, naprawdę ciekawe miejsce, fajna sala wykonana z cegły i końcówka wystroju z Kuchennych Rewolucji, niedobitki folkloru umilają wnętrze. Około 10ciu stolików, wybieramy jeden zasiadamy. W tym samym momencie ze stolika obok zupełnie pustego wstaje młode małżeństwo z dwójką dzieci i Pan poddenerwowany, zwraca się do żony „jeszcze raz mnie namówisz na przyjście”. W drugiej części Sali duży stół zastawiony przed momentem zakończoną imprezą, na sali obsługa: dwóch starszych kelnerów i młoda dziewczyna.
Podziwiając salę czekamy na kartę, 10min,20,30. W końcu zdecydowałem się na podejście do baru i zamówienie choćby piwka dla umilenia czasu i zgaszenia pragnienia po długiej jeździe. Kelner przyjmuje zamówienie, gdy informuję go że czekamy na kartę słyszę: „mam tylko 2 ręce nie rozerwę się” Ok… wracam do stolika, przed nami ludzie doczekali się jedzenia i już jedzą (fajnie im Emotikon frown ), nasz stolik plus jeszcze 3 czekają na kartę, ludzi przybywa. Kelner przynosi zamówione piwo, od razu chcemy zapłacić bo nie wiadomo kiedy znów się pojawi obok nas. Między czasie młoda dziewczyna z obsługi zaczyna sprzątać stół w drugiej części sali, nie patrząc na to ze ludzie czekają na obsługę. Gdy stół jest już pusty z brudnej zastawy zaczyna układać serwetki, ozdoby nie bacząc na to, że dwaj kelnerzy zupełnie nie radzą sobie z obsługą stolików wewnątrz i na zewnątrz.
Międzyczasie wstają i wychodzą nie obsłużeni kolejni goście, my dopijamy piwko nie doczekując się kart i obsługi wychodzimy.
Kompletny brak organizacji i dobrania ilości obsługi na taki niedzielny dzień. Pani, która kręci się i układa serwetki wskoczyłaby za bar wyręczając w tym kelnerów i pomogła im w nalewaniu piwa, kawy itp.
#MagdaGessler usilnie namawiała właściciela do zmiany nazwy z Karczmy pod Łosiem w Fermę Świętego Wawrzyńca, gdy przyjechała na sprawdzenie, umknął gdzieś święty bo farma nosiła nazwę Farma Wawrzyńca, lecz przekonanie i samouwielbienie właściciela do swojej racji powoduje że na stronie fb nadal jest to Karczma pod Łosiem (ostatni wpis 28 stycznia 2015) widać, że prześwięca o powrocie do tego co było.
Szczerze powiem Państwo sami ocenicie tą restaurację, jadąc tam jeżeli macie odwagę pokonać mniej lub więcej kilometrów, ja wiem że na pewno więcej do Wawrowa nie wrócę, mimo iż przysłowie mówi do trzech razy sztuka ja pozostanę przy dwóch, by po raz trzeci nie wyjść na ŁOSIA i jechać po nic. Szkoda, że na facebook są zamieszczone nowe piękne karty menu z nazwiskiem Pani Magdy. Specjalność restauracji pieczętowane nazwiskiem Gessler: kaczka nadziewana z modrą kapustą i ziemniaczkami, ma na dole karty mały dopisek: „danie na zamówienie z jednodniowym wyprzedzeniem-porcja dla 4 osób”
Uważam, że nie tędy droga, nie takie podejście i trochę pokory i szacunku dla gościa, dla klienta. Butność właścicieli pokazana w programie nadal góruje nad tym dziwnym miejscem, umieszczonym na końcu świata … bo wokół już tylko pola. I co tu się dziwić, że święty uciekł ? Inaczej usiadłby i zapłakał, niczym Jezus frasobliwy siedzący i płaczący usytuowany przy wejściu do tego folwarku.
P.S. Tablica umieszczona wewnątrz lokalu (zamieszczam zdjęcie) - pytanie czy obsługa i właściciele czytali przed powieszeniem???



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz